
Wstęp
Każda z nas ma swoją własną historię. Czasem jest to opowieść pełna światła, czasem zaciągnięta cieniem. Czasem kroczymy po równinie, gdzie wszystko jest jasne i proste, a innym razem wędrujemy przez labirynty, które nie mają końca. Jednak w każdej z tych opowieści jest jedno – potrzeba, byśmy odnaleźli w sobie siłę. Siłę, by podnieść się z upadku, by wstać, kiedy wszystko wydaje się nieosiągalne. I choć świat bywa okrutny, a nasze serca obciążone wieloma ciężarami, nie możemy zapomnieć o tym, że w nas tkwi zdolność do przemiany.
Ten tomik jest zaproszeniem do podróży. Do podróży, w której zmierzamy ku samym sobie. To nie jest zwykła droga – to droga pełna bólu, ale także nadziei. To proces, który wymaga od nas nie tylko odwagi, ale i cierpliwości. W każdym wersie kryje się ślad tego, co niełatwe, ale także obietnica tego, co możliwe. Każdy wiersz jest jak mały krok ku wolności, ku odbudowie, ku akceptacji tego, co w nas i co sprawia, że jesteśmy silne. I choć nie zawsze mamy wszystko pod kontrolą, to każda chwila, w której decydujemy się stanąć do walki, staje się krokiem ku naszemu odrodzeniu.
Piszę te słowa z myślą o każdej z nas. O tych, które wiedzą, co to ból, ale także o tych, które potrafią widzieć światło, nawet w najciemniejszych chwilach. O tych, które wierzą, że zmiana jest możliwa, że można zacząć od nowa, nawet jeśli droga wydaje się nieosiągalna. To książka dla kobiet, które walczą o siebie, dla tych, które pragną odzyskać kontrolę nad swoim życiem i nad swoją historią. I może, tak jak ja, zrozumiesz, że nie chodzi o to, by być idealną – chodzi o to, by stać się autentyczną, prawdziwą, pełną.
Wszystko zaczyna się od momentu, w którym decydujemy się nie poddać. Od momentu, w którym postanawiamy walczyć o siebie, o swoją godność i swoje marzenia. To, co teraz trzymasz w rękach, jest zapisem tej decyzji – zapisem naszej wspólnej drogi. I niezależnie od tego, jak daleko jeszcze do celu, już teraz, przez te słowa, zaczynasz przemianę.
Zatem otwórz serce, wdech, wydech – czas na naszą podróż.
1. Ciemność, która kusi
Zaczyna się od ciszy.
Zanim świat zniknie, zanim usłyszysz siebie w środku,
jest cisza, jak szmer wody,
jak oddech, który przyspiesza.
Patrzę na tę szklankę.
Znam ten kształt.
On nie zaskakuje.
Ona nie krzyczy.
Ale za nią – wiem – kryje się coś,
co zmienia wszystko.
Nie od razu, nie od pierwszego łyku,
ale wiesz, że po pierwszym będzie drugi.
I trzeci.
To nie jest przyjaciel, nie.
To coś, co staje się niezbędne.
Szukasz tego uczucia, które na chwilę wypełni pustkę,
która nie chce zniknąć.
Zanim zapomnisz, wiesz, że zapomnisz.
Ale to zapomnienie ma swoje imię.
To zapomnienie ma twarz.
To on – ten płyn w szklance,
który daje ci poczucie, że jesteś,
chociaż nie jesteś.
Zatrzymujesz się na chwilę,
bo wiesz, że czasami ta chwila
może zmienić wszystko.
Ale nie potrafisz się zatrzymać,
bo nie ma już nic, co by cię trzymało.
Czujesz, jak to wchodzi w ciebie,
w twoje ciało, w twoje myśli,
w twoje serce, które kiedyś biło inaczej.
A teraz?
Teraz jest tylko szum.
Wszystko rozmywa się,
a ty próbujesz złapać to, co gdzieś tam znika.
Nie wiesz, dokąd.
Z każdym łykiem tracisz coś więcej.
Nie wiesz, co to jest,
ale czujesz to na skórze.
A potem – potem znów jest pusto.
Znów wracasz do tej ciszy,
która wcale nie jest spokojna.
Zastanawiasz się,
czy to jest to, czego naprawdę szukasz.
Czasami patrzę na ten świat,
który tak łatwo zniknął za moimi oczami.
I wtedy wiem, że muszę wrócić,
że muszę oddychać głęboko,
zanim zamknę oczy na zawsze.
Bo wiem, że to nie jest rozwiązanie.
Nie, nie jest.
Ale wtedy…
Czuję to znowu.
Znowu szklanka w dłoni,
znowu zapomnienie,
znowu to wszystko,
co staje się czymś, czego nie potrafię zatrzymać.
To pułapka, którą sama dla siebie postawiłam.
I teraz – teraz patrzę na siebie,
na to, kim jestem.
I wiem, że muszę znaleźć drogę,
żeby nie stać się tym, czym wciąż się staję.
Tą, którą nie chcę być.