
Wstęp do tomiku „Cisza, która mówi”
W tej ciszy, pełnej słów, których nie da się wypowiedzieć, a które brzmią w nas głośniej niż jakiekolwiek zdanie, zapraszam cię do podróży. To przestrzeń, w której każdy wers, każde słowo, jest tylko odbiciem tego, co niewypowiedziane, tego, co skrywane głęboko w naszych sercach. Tomik „Cisza, która mówi” to nie tylko zbiór poezji i prozy, to opowieść o tym, co ciche, niewidoczne, co żyje w nas mimo braku słów.
Zacznijmy od tego, co jest między nami. Tam, gdzie nie ma wymiany słów, ale są spojrzenia, gesty, oddechy. Gdzie w ciszy rozbrzmiewa najgłębsza prawda o nas samych. Gdzie milczenie potrafi wykrzyczeć najwięcej.
Każdy utwór w tym zbiorze to kolejna próba uchwycenia tego, co niewyrażalne, tego, co nie daje się zamknąć w ramy języka. Tutaj nie chodzi o to, by zrozumieć, ale by poczuć – by zanurzyć się w przestrzeń, gdzie emocje są czystą esencją, a słowa stają się jedynie narzędziem wyrażenia ich tajemnicy.
Nie ma granic, które wyznacza język – w tej poezji granice stają się płynne, a każdy wers to krok w stronę czegoś, czego jeszcze nie dotknęliśmy. „Cisza, która mówi” jest dla tych, którzy szukają w ciszy odpowiedzi, dla tych, którzy potrafią usłyszeć to, co niewypowiedziane.
Daj się ponieść temu doświadczeniu. W tej książce nie znajdziesz gotowych odpowiedzi, ale odkryjesz w sobie przestrzeń, która była zawsze obecna, ale nigdy nie została usłyszana.
Pozwól, by ta cisza przemówiła do Ciebie.
"Nie pieść mnie ciszą"
nie pieść mnie ciszą
bo ona drapie bardziej niż krzyk
zostawia pod skórą echo, którego nie da się zagłuszyć
czytasz mnie jak instrukcję obsługi pralki –
pomiń, wybierz, wypłucz
a ja jestem przyciskiem, który się zacina
w połowie drżenia
mam w sobie hałas
którym chciałam cię okleić jak plakatem
na zardzewiałej ścianie przystanku
ale ty tylko zbierałeś moje słowa
jak plastikowe sztućce po tanim pikniku
myślisz, że wystarczy mnie dotknąć
żeby ze mnie coś wylać
ale ja mam granice postrzępione jak stare rajstopy
w których kobieta nie wraca do domu, tylko
idzie gdzieś, gdzie nie pyta się o imię
mówisz: jesteś jak inne
ja: tak, inne niż wszystkie
mówisz: czemu się nie uśmiechasz
ja: bo właśnie palę most
zrobiony z twoich domysłów
boję się tylko jednego –
że któregoś dnia przestaniesz się bać
mojej bliskości
i zaczniesz mnie głaskać tak,
jak głaszczą martwe psy
żeby nie wstały
przestań myśleć, że jestem do zdobycia
ja się nie zdobywam – ja gryzę
żeby nie zostać połkniętą
kiedyś poprosiłam Boga o pocałunek
przysłał cię – z dłońmi zimnymi jak reklama
z ustami milczącymi jak nagrobek
i wtedy zrozumiałam
że każda modlitwa kończy się głupim wyborem
więc nie pieść mnie ciszą
mów do mnie językiem ran
zostaw znaki jak złodziej w opuszczonym domu
bo tylko wtedy
będę wiedziała, że tu byłeś
i nie zabrałeś wszystkiego