
Wstęp
W tych stronach skrywa się nie tylko papier, tusz i litery – to przestrzeń, w której umiera cisza, a rodzi się prawda, której nie zawsze chcemy usłyszeć. To tomik, który nie wybacza, nie ma dla nas litości, ale daje nam coś, czego nie znajdziemy nigdzie indziej: głębię, która zaskakuje, zachwyca i boli zarazem. Każdy wers jest jak pęknięta struna w duszy, której dźwięk wypełnia pustkę, której nie da się zapełnić niczym innym. W tych słowach jest siła, jest płomień, który nie chce zgasnąć, a każda kartka to ślad, który nie znika. To zbiór emocji, które niosą ze sobą nie tylko to, co przeszło, ale i to, co się dopiero stanie. Każda z tych historii jest osobną opowieścią, ale razem tworzą coś, co wykracza poza granice słów. To tomik, który przyciąga i nie puszcza, który wymaga, byś patrzył głębiej, byś nie bał się spojrzeć w mrok. Witaj w świecie, który nie zna kompromisów.
1. Wnętrze na Opak
Zamknij oczy, by nie widzieć świata, który wciąż się wali,
Wciągam powietrze pełne kurzu, oddech niczym cios.
Nie ma tu ciszy, wszystko wibruje,
Nie wiem, co jest prawdą, a co snem,
Przewrócone wnętrze, jak stary zegar,
Który nie liczy już godzin, bo zapomniał ich znaczenia.
Wszystko jest przewrócone, zaplątane w ciemności,
Światło nie chce tu zajrzeć, choć krzyczy do niego,
Skrzypiące drzwi zamknięte w tej samej pozycji,
A ja w środku, jakby ktoś wyciągnął mi serce,
A teraz muszę przejść przez siebie, by je znaleźć.
Myśli nie są moimi, są jak obrazy z innego życia,
Tylko ktoś nieznany zapisał je w mojej głowie.
Zawinięte w kłębek słów, w które nie mogę uwierzyć,
Czuję się jak w zaklętym labiryncie, gdzie wszystkie ściany
To odbicia mojego strachu, moich zapomnianych marzeń.
Przewrócone wnętrze, jakby ktoś wrzucił do niego ogień,
A teraz płoną tu nie tylko wspomnienia, ale i serce.
Ziemia wchłania każdy oddech, wciąga go w ciemność,
A ja walczę, choć nie wiem, z kim, z czym.
Cisza jest jak wrzask, w którym nie ma już żadnego echa.
Kroki stawiam na kawałkach siebie, nie wiem, gdzie iść,
Wszystko, co było, już dawno zniknęło, spalone w tej maszynie.
A ja wciąż tu jestem, z duszą przekrzywioną,
Z oczami, które patrzą w coś, czego już nie ma.
Czasem myślę, że jestem tylko krzykiem w nicości,
Ale wtedy patrzę w lustro i widzę twarz, której nie znam.
Jestem zniszczona, ale nie wiem, czy to ból, czy nowa forma,
Wywrócone wnętrze to nie klatka, to nie chaos.
To otwarte drzwi, przez które mogę przejść,
Może w końcu odnajdę siebie w tej niekończącej się drodze.
Może przestanę się bać patrzeć na to, co zostało.