
Wstęp
Miłość. Czym jest ta tajemnicza siła, która wciąż wciąga nas w wir niewiadomego? Jest jak delikatny powiew wiatru, który nigdy nie daje nam pełnej kontroli, ale mimo to porywa nas z każdym oddechem. To nie tylko uczucie, które się rodzi, rozwija i gaśnie. To coś więcej. To przestrzeń, która nie ma granic, w której każdy krok jest wyzwaniem, ale też odkryciem. To ta subtelna moc, która jest w stanie zniszczyć, ale również uzdrowić; zranić, lecz potem uczyć miłości w jej najczystszej formie.
Wszystko, co wyraża się w tym tomiku, to momenty, które nie pozostają w ciszy. Są jak echo zranionych serc, jak błysk w oku, który rozświetla mrok. Piszemy o tym, co nieuchwytne, co nie ma formy, ale wciąż kształtuje nasze dusze. Miłość nie jest tylko radością. Jest także bólem, wątpliwościami, zmaganiami. To droga, na której nie zawsze widać cel, ale to ona nadaje sens wszystkiemu, co nas otacza.
"Słabość miłości" to zbiór wirujących słów, które starają się uchwycić esencję tych trudnych, ale i pięknych chwil. Jest to zapis naszych upadków i wzlotów, tych chwil, które odciskają w nas najgłębsze ślady, ale które również dają nam siłę. W tych wersach znajdziesz radość, ból, zranienia, ale też odwagę, by patrzeć w przyszłość. Każdy wers jest jak powiew, który staje się częścią naszej opowieści, która nie kończy się w chwili, gdy odkryjesz, czym jest prawdziwa miłość.
Niech ten tomik będzie przestrzenią, w której znajdziesz odzwierciedlenie swoich własnych emocji, w której zatrzymasz się na chwilę, by poczuć puls serca, który bije w rytm tej samej pieśni. Miłość to nie jest idealna, ale to ona czyni nas prawdziwymi.
1.
Miłość, jak ogień w mroźną noc,
nie daje ciepła, ale spala duszę.
Płonę, gdy próbuję ją pojąć,
a wciąż nie wiem, czy to ona mnie niszczy,
czy to ja ją zatracam w cieniu swoich lęków.
Każdy jej szept jest jak cięcie ostrzem,
a każdy uśmiech — jak najdelikatniejszy wstyd.
Bo w miłości nie ma miejsca na strach,
choć w sercu zawsze jest jego echo,
które wraca, zbyt mocne, zbyt głośne, by go zignorować.
Z każdą chwilą, w której patrzę w jej oczy,
czuję jak coś w środku mnie łamie się na pół.
Miłość to nie tylko uniesienie,
to przede wszystkim kruszenie marzeń
o tym, co miało być wieczne.
Czy to słabość? Czy siła, która nie daje się zrozumieć?
A może to tylko my — ci, którzy nie potrafią kochać
bez przekraczania granic,
bez zanurzenia się w morzu niepewności,
które zabiera nasze imiona, zostawiając pustkę
i cienki ślad po tym, co było.
Zaczynam wątpić, czy kiedykolwiek widziałam prawdziwe światło w jej spojrzeniu,
czy może to tylko blask, który zgasł, zanim zdążyłam go uchwycić.
I znów zastanawiam się, czy to wina miłości,
czy po prostu moja niemożność kochania bez lęku.
Może miłość jest nieuchwytna,
jak cień, który zawsze pozostaje za tobą,
nigdy nie dając się złapać, choć wydaje się na wyciągnięcie ręki.
Czym jest, jeśli nie nieustannym pragnieniem
by poczuć coś, co nigdy nie może być do końca nasze?
Ona jest jak zapach, który nie umiem zatrzymać,
jak wiatr, który rozwiewa myśli, zanim zdążą się uformować.
A ja? Jestem tylko cieniem, który próbuje ją zrozumieć,
błądząc w labiryncie jej obietnic,
które nie mają końca.
Miłość to nie tylko uczucie — to stan,
w którym nie wiesz, co jest prawdą,
a co tylko iluzją, którą sama stworzyłaś.
Ciągle pytam siebie, czy kocham,
czy tylko żyję w jej cieniu,
czekając na moment, w którym wszystko się rozpadnie,
jak każda chwila, która minęła,
zostawiając po sobie jedynie pytanie:
„Co właściwie było prawdą?”